niedziela, 28 września 2014

Miasto 44 - moje wrażenia po obejrzeniu filmu

Uwaga SPOILER! Wpis jest przeznaczony dla osób, które już oglądały film. Nie czytajcie jeśli nie widzieliście, nie chce psuć niespodzianki :)
Dziś wpis nietypowy, nie mający z moim blogiem nic wspólnego, jednakże chciałam się podzielić przemyśleniami na temat filmu, który wywołał u mnie największą mieszankę uczuć niż jakikolwiek inny film. Czekałam na niego dobrych parę miesięcy. Pierwszy raz oglądając trailer zrobił on na mnie takie wrażenie, że się wzruszyłam. Idąc do kina miałam nadzieje zobaczyć film, który wbije mnie w fotel i po którym nie będzie mi się łatwo pozbierać. Dostałam to co oczekiwałam jednakże przeplatało się to z lekkim rozczarowaniem.

Zaczynając od tych "dobrych" rzeczy, film mnie zaszokował. Każdy z nas mniej lub bardziej wie coś na temat powstania, ale nigdy tak naprawdę nie zastanawiał się jaka to była okropna rzeź. Sceny pokazane w filmie były tak straszne, że zastanawiałam się ciągle jak ja bym to wytrzymała będąc na ich miejscu. Miasto 44 pokazało jak bardzo tragiczne było powstanie dla miasta i jak ginęli Ci pełni nadziei na wolność ludzie. Pod koniec filmu zastanawiałam się jak to się stało że ktokolwiek w ogóle przeżył to piekło. 
Efekty specjalne budzą podziw, wybuchy, strzały, deszcz krwi i kawałków ludzkiego mięsa, stosy ciał, wyjście z kanałów. To wszystko jest warte zobaczenia, bo właśnie to uświadamia nam jakie piekło przeszli Ci ludzie. Osobiście na długo po filmie miałam przed oczami te drastyczne krwawe sceny żywcem wyjęte z horroru, a w noc po filmie nie mogłam przestać myśleć o tych powstańcach. W dzisiejszych czasach przejmujemy się czasem takimi błahymi sprawami. Szczerze było mi wstyd myśląc jakimi nie istotnymi w życiu sprawami potrafię się przejmować. 
Ogromnie podobał mi się zabieg reżysera związany ze śmiercią Biedronki. Początkowo wydawało mi się że dziewczyna przeżyła, jednak ciągle było dla mnie nieprawdopodobnym, że akurat ta dwójka jakimś cudem spotkała się na końcu w tym samym miejscu. Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że to jest niemożliwe, aby Niemiec który cmoknął do Biedronki darował jej życie. Patrząc na tą scenę własnie tego obrzydliwie wysłanego "buziaka", czułam taką nienawiść do tego zbrodniarza, że miałam ochotę zabić go gołymi rękami. To jest bardzo ciekawe, że film ma niejednoznaczne zakończenie. Dopiero po powrocie do domu przeczytałam, że w scenie przemiany palącego się miasta we współczesną Warszawę można zauważyć, że Stefan na plaży siedzi sam. Ja osobiście tego nie zauważyłam bo patrzyłam wyżej tylko na miasto. Pomysł reżysera na wyobrażenie sobie Biedronki na plaży przez Stefana jest dla mnie genialny.
Niestety było kilka rzeczy które mi się nie podobały i uważam że niektóre z nich można było usunąć, film byłby wtedy płynniejszy. Dwie sceny: pocałunku i seksu w słow motion były dla mnie śmieszne. Pojawiły się w filmie nagle, można powiedzieć z dupy:). Te sceny zirytowały mnie najbardziej, ponieważ wybiły mnie ze smutku i przygnębienia, a spowodowały śmiech nie tylko mój, ale ludzi dookoła także. Idąc do kina oczekuje, że film wciągnie mnie na tyle, że kompletnie zapomnę że siedzę bezpiecznie w fotelu, a poczuje, że jestem tam razem z bohaterami. Te sceny własnie powodowały rozproszenie i zirytowanie, które przypominało mi że jestem własnie w kinie. Scena seksu w rytmie dubstepu była dla mnie najbardziej żenująca. Przeplatała się z nią scena walki do której już ta muzyka pasowała. Uważam, że ta erotyczna scena była niepotrzebna i jej usunięcie byłoby korzystniejsze dla filmu.
Pierwszy raz byłam na filmie gdzie irytował mnie główny bohater i główny wątek. Kompletnie do mnie nie przemówiła "miłość" Stefana i Biedronki, którzy nie zamieniali ze sobą praktycznie żadnych słów. Rozumiem, że takie mogło być założenie reżysera, że po takich tragediach jakie przeszli nie mogli ze sobą rozmawiać. Jednakże, nie jestem już w stanie zrozumieć głównego bohatera zakochującego się w dziewczynie, która wielokrotnie uratowała mu życie, po czym opuszczenie jej i zdradzenie z inną. Gdzie tu logika? Po śmierci rodziny Stefana, ten bohater staje się dosłownie martwy. Włóczy się jak zombie za Biedronką i kompletnie nie dzieje się z nim nic. To było także irytujące zważając na to że był głównym bohaterem. Co więcej Biedronka pokazała w filmie że ma większe jaja niż Stefan ;) Ogólnie rzecz biorąc wątki poboczne robiły na mnie większe wrażenie niż ten trójkąt miłosny. Te wszystkie pary i dzieci które utraciły życie wzruszały mnie i chwytały za serce mocniej.
Pomimo kilku tych negatywnych rzeczy film jest fenomenalny i uważam, że każdy powinien go zobaczyć. Musimy przekonać się na własne oczy co tak naprawdę przeżyli Ci ludzie, którzy bronili swojego miasta do końca. Sceny które były dla mnie żenujące trochę przysłaniają mi ogólne uczucia po całym filmie, dlatego nie mogę powiedzieć, że podobał mi się w pełni. Jednakże wstrząsnął mną na tyle potwornie, że długo będę w głowie miała te potworne sceny i z chęcią obejrzę go jeszcze raz. Film pokazał jak wojna w różny sposób wpływa na bohaterów np Biedronkę pcha do działania, a Stefana wewnętrznie zabija. Ciekawym motywem na koniec było także pokazanie zmiany palącego się miasta we współczesną Warszawę. Patrząc na to ciężko jest sobie wyobrazić jak to miasto podniosło się z takiej klęski. Dajcie znać co Wy myślicie o filmie i jakie były wasze wrażenia po jego seansie ! :)

środa, 17 września 2014

DIY Szorty z zakładką

Spodenki z zakładką były wielkim hitem zeszłego lata. Ja jednak dopiero w tym roku postanowiłam sobie je uszyć. Posiadałam już te spodenki w kolorze czarnym, dlatego łatwo było mi wykonać z nich wykrój. Spodenki powstały już jakiś czas temu i myślałam że już ich nie założę w tym roku. Jednakże pogoda nas pięknie zaskakuje i ciągle mamy gorąco jak w lato :) Musicie mi darować brak zdjęć poszczególnych etapów, ale w trakcie realizacji spodenek miałam mały remont w pokoju.


Poniżej możecie zobaczyć jak wyglądają wszystkie elementy wykroju. 
1.Pasek pierwszy u góry wycinany dwa razy i zeszywamy jak tunel. 
2.Pasek drugi który znajduje się pod paskiem pierwszym. Wykrój to jego połowa. 
3.Zakładka na wierzchu.
4.Zakładka pod spodem (pod 3).
5.Przód spodenek był wycinany dwa razy. (Troszeczkę zwiększałam jego wykrój bo wyszedł za mały). Przód jest sporo mniejszy od tyłu ze względu na to że tył zachodzi lekko na przód i dalej łączy się z kieszenią pod zakładkami.
6.Tył spodenek wycinany dwa razy. Jak widać po lewej ma zakładkę u góry, a po prawej takie wcięcie, łączyło się to z kieszenią. 
7.Przód kieszeni.
8.Tył kieszeni.
Po uszyciu spodenki były odrobinę za krótkie, dlatego doszyłam do nogawek paski, aby je przedłużyć. Niestety nie jestem w stanie wytłumaczyć wam jak zeszyłam wszystkie te elementy. Robiłam spodenki metodą prób i błędów na podstawie tych czarnych kupionych. Wiem, że parę miesięcy temu w Burdzie był wykrój takich spodenek.
Bluza - sh + DIY
Szorty - DIY
Buty - H&M + DIY
Kapelusz - DIY 




Pozdrawiam :)

sobota, 26 lipca 2014

DIY Neon maxi

Witajcie :) Musicie mi wybaczyć ze posty nie pojawiają się częściej, ale ciągle mam dużo na głowie przez co nie mam czasu na szycie. Planuje zrobić notkę o tym jak zrobiłam spodenki z zakładkami o które prosiłyście, ale musicie jeszcze poczekać :). Dziś pokażę jak zrobiłam spódnicę maxi z rozcięciem. Wykonanie jej jest naprawdę banalnie proste :)

1. Potrzebujemy dzianiny ( ja swoją kupiłam na allegro), nici w tym samym kolorze, nożyczek i maszyny do szycia (opcjonalnie można ją zeszyć ręcznie bo ma tylko dwa proste szwy boczne). Mierzymy wysokość od naszej talii do ziemi, bądź do kostek, zależy jaką długość wolicie. Ja nie chciałam żeby mi się ona ciągnęła po podłodze. Po założeniu obcasów jest troszkę krótsza. Także jeśli chcecie mieć ją dłuższą radzę mierzyć się w butach :) 
2. Bierzemy z szafą jakaś obcisłą spódnicę krótką i odrysowujemy ją na złożonej na pół tkaninie. 
3. Następnie odmierzamy naszą długość od tali do kostek/ziemi od góry odrysowanej spódnicy. 
4. Rysujemy dwie proste kreski po bokach aż do miejsca gdzie ma się kończyć spódnica.
5. Wycinamy ją dodając 1 cm zapasu na szwy i zeszywamy po bokach.
6. Rozcięcie robimy po prostu nacinając spódnicę po linii prostej gdzieś w miejscu 1/3 szerokości (spódnica ułoży się w taką odwróconą parabolę po założeniu, nie wycinamy tego w taki kształt !). Aby rozcięcie nie poszło za wysoko najlepiej zmierzmy sobie wcześniej miejsce do którego chcemy, aby ono sięgało. Tkanina której użyłam nie wymagała zakończenia ponieważ się nie snuje :)

Top - Bershka
Spódnica - DIY
Torebka - Orsay
Buty - H&M + DIY
Okulary - Allegro







Pozdrawiam :)

środa, 9 lipca 2014

DIY White heels

Witajcie :) Dziś pokażę Wam jak odmieniłam swoje koturny. Mogłyście już widzieć gotowe buciki na instagramie, a dziś zobaczycie jaką przeszły metamorfozę. Początkowo chciałam je pomalować farbą do skór. Ale farba ta nie była chyba super jakości i po pary godzinach zaczęła dosłownie pękać na butach. Miałam nadzieje że ta farba da lepszy lekko połyskowy kolor a nie matowy jak zwykła farba. A okazało się ze zwykła akrylowa farba jaką kiedyś malowałam swoje buty ma lepszą trwałość. Wtedy zdecydowałam się obłożyć buty kawałkami skóry którą miałam w domu. 
No to zaczynamy :)

1. Tak wyglądały buciki przed :) Dwa paski obok to obcięty pasek do spodni :)
2. Pasek przyszyłam do buta w miejscu kostki.
3. Odcięłam nadmiar.
4. A następnie wycięłam je jeszcze po bokach. 
5. Pomalowałam całe buty na biało. Mogłam pomalować tylko koturn bo reszta i tak została obłożona skórą. 
6. Ten etap jest najtrudniejszy. Ten trójkąt w koturnie wycięłam za pomocą noża którego rozgrzewałam nad świeczką. Polecam zwrócić się o to do jakiegoś mężczyzny, bo ja niestety robiłam to sama i się umęczyłam trochę z tym :)
7. Następnie zrobiłam sobie wykrój kładąc zwykłą bawełnianą tkaninę ciasno na poszczególnych elementach buta i odrysowałam brzegi. Dodałam zapasy, wycięłam i odrysowywałam elementy na skórze. 
8. Gotowe elementy przyklejałam klejem na gorąco ale tylko w środku buta czyli na zapasach wykrojów. Tak aby część która jest na wierzchu była gładka. Na koniec pomalowałam jeszcze koturn kilkoma warstwami białej farby :)

Top - DIY
Szorty - DIY
Narzutka - sh
Buty - DIY 



sobota, 5 lipca 2014

DIY Caged Bra & Neon Sneakers

Witajcie po dłuższej przerwie :) Dzisiaj pokaże Wam dwie rzeczy które ostatnim czasem zrobiłam dla siebie. Ostatnio mam ogromną fazę na kolor neonowo żółty. Z racji tego że nie chciałam kupować kolejnych conversów, które jak wiemy nie należą do najtańszych, postanowiłam kupić sobie tego typu trampki ale bez żadnych znaczków. Udało mi się znaleźć zwykłe białe, które nie miały na sobie jakiś typowych znaków świadczących o podróbce conversów. Zaopatrzyłam się w neonową farbę i pomalowałam je :). Tkanina dobrze wsiąknęła farbę i jak potarłam je mokrym palcem dla sprawdzenia to nie starła się, więc myślę że deszczyk przetrzymają :). Wiadomo że taka rzecz nie będzie tak trwała jak fabrycznie zafarbowane buty, ale były na tyle tanie, że nie będzie ich szkoda jak się zniszczą :) Polecam tą metodę na trampkach które się wam podniszczyły i chcecie je odnowić :)
Użyłam farby akrylowej którą rozcieńczyłam trochę wodą. Jest to ważne ponieważ jeśli położymy samą farbę buty zrobią się bardzo sztywne. Możemy ją nakładać pędzelkiem bądź gąbeczką w obu przypadkach nie malujemy po bucie tylko wklepujemy farbę równomiernie.

Druga rzecz jaką zrobiłam to biustonosz z paskami które tworzą coś w rodzaju klatki na ciele. Nie do końca wiem jak to się nazywa po polsku, po angielsku caged bra idealnie oddaje czym jest ten biustonosz. Tego typu bielizna stała się bardzo popularna swojego czasu. W końcu postanowiłam też sobie taki zrobić. Idealnie nadaje się on do wyciętych t-shirtów, których jest teraz pełno w sklepach. 
Potrzebny nam będzie biustonosz (najlepiej jakiś gładki, ja użyłam bardotki) i cienkie gumki. Przy tworzeniu go pomógł mi bardzo manekin na którym upinałam wszystko. Następnie zdjęłam biustonosz z gumkami z niego i przeszyłam na maszynie. Możecie to zrobić ręcznie ! Wystarczy zeszyć ze sobą miejsca gdzie poszczególne paski łączą się ze sobą.
Spodenki które mam na sobie także uszyłam sama :) Możliwe że zrobię wpis na temat tego jak je uszyc. Generalnie nie jest to prosta sprawa i z powodu malowania pokoju nie robiłam fotorelacji w trakcie.

Biustonosz - DIY
Top - No name (kupiony w Hiszpani)
Szorty - DIY
Trampki - No name + DIY

wtorek, 10 czerwca 2014

Foto

Dziś nietypowy post, ponieważ związany z fotografią. Na samym początku zaznaczę że żaden ze mnie fotograf :). Kompletnie nie znam się na ustawieniach mojego aparatu, wszystko robię na "czuja" :). Serio robię zdjęcia głównie na trybie automatycznym, bo jak coś staram się ustawić to wychodzą dopiero dziwne rzeczy na zdjęciach :p. Dlatego wiem, że zdjęcia nie są technicznie super, zazwyczaj staram się to ukryć poprzez ciekawy pomysł na zdjęcie. Kiedy zaczęły mi się zajęcia z fotografii na SAPU wiedziałam, ze nie będę mieć problemu z tym komu robić zdjęcia, bo mam piękną przyjaciółkę (ale lizus :p). Super mi się z nią pracuje, zawsze robi dokładnie to czego ja oczekuje na zdjęciu (kryptoreklama :p). Od razu bym ją wysłała do top model, ale bidulka jest za niska. Generalnie nie spodziewałam się że robienie zdjęć mi jakoś pójdzie super, ale na zajęciach często moje zdjęcie okazywało się najlepsze co bardzo mnie cieszyło i pierwszy semestr z fotografii skończyłam z pięknym 5,5 ;). Pokażę Wam dziś kilka zdjęć które robiłam na zajęcia z fotografii, każda sesja miała konkretny temat.
Portret 
 Sesje modowe (użyłam sukienki z pokazu z surówki )
Inspiracją do sesji poniżej była Beyonce z teledysku Why don't you love me ;)
I ostatnia sesja najnowsza to ta w której mieliśmy zainspirować się ulubionym fotografem. Moim jest Solve Sundsbo :) Jak widać wykorzystałam sukienkę mojego projektu z ostatniego pokazu. 
Mam nadzieje że się miło oglądało ! Pozdrawiam