Uwaga SPOILER! Wpis jest przeznaczony dla osób, które już oglądały film. Nie czytajcie jeśli nie widzieliście, nie chce psuć niespodzianki :)
Dziś wpis nietypowy, nie mający z moim blogiem nic wspólnego, jednakże chciałam się podzielić przemyśleniami na temat filmu, który wywołał u mnie największą mieszankę uczuć niż jakikolwiek inny film. Czekałam na niego dobrych parę miesięcy. Pierwszy raz oglądając trailer zrobił on na mnie takie wrażenie, że się wzruszyłam. Idąc do kina miałam nadzieje zobaczyć film, który wbije mnie w fotel i po którym nie będzie mi się łatwo pozbierać. Dostałam to co oczekiwałam jednakże przeplatało się to z lekkim rozczarowaniem.
Zaczynając od tych "dobrych" rzeczy, film mnie zaszokował. Każdy z nas mniej lub bardziej wie coś na temat powstania, ale nigdy tak naprawdę nie zastanawiał się jaka to była okropna rzeź. Sceny pokazane w filmie były tak straszne, że zastanawiałam się ciągle jak ja bym to wytrzymała będąc na ich miejscu. Miasto 44 pokazało jak bardzo tragiczne było powstanie dla miasta i jak ginęli Ci pełni nadziei na wolność ludzie. Pod koniec filmu zastanawiałam się jak to się stało że ktokolwiek w ogóle przeżył to piekło.
Efekty specjalne budzą podziw, wybuchy, strzały, deszcz krwi i kawałków ludzkiego mięsa, stosy ciał, wyjście z kanałów. To wszystko jest warte zobaczenia, bo właśnie to uświadamia nam jakie piekło przeszli Ci ludzie. Osobiście na długo po filmie miałam przed oczami te drastyczne krwawe sceny żywcem wyjęte z horroru, a w noc po filmie nie mogłam przestać myśleć o tych powstańcach. W dzisiejszych czasach przejmujemy się czasem takimi błahymi sprawami. Szczerze było mi wstyd myśląc jakimi nie istotnymi w życiu sprawami potrafię się przejmować.
Ogromnie podobał mi się zabieg reżysera związany ze śmiercią Biedronki. Początkowo wydawało mi się że dziewczyna przeżyła, jednak ciągle było dla mnie nieprawdopodobnym, że akurat ta dwójka jakimś cudem spotkała się na końcu w tym samym miejscu. Dopiero po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że to jest niemożliwe, aby Niemiec który cmoknął do Biedronki darował jej życie. Patrząc na tą scenę własnie tego obrzydliwie wysłanego "buziaka", czułam taką nienawiść do tego zbrodniarza, że miałam ochotę zabić go gołymi rękami. To jest bardzo ciekawe, że film ma niejednoznaczne zakończenie. Dopiero po powrocie do domu przeczytałam, że w scenie przemiany palącego się miasta we współczesną Warszawę można zauważyć, że Stefan na plaży siedzi sam. Ja osobiście tego nie zauważyłam bo patrzyłam wyżej tylko na miasto. Pomysł reżysera na wyobrażenie sobie Biedronki na plaży przez Stefana jest dla mnie genialny.
Niestety było kilka rzeczy które mi się nie podobały i uważam że niektóre z nich można było usunąć, film byłby wtedy płynniejszy. Dwie sceny: pocałunku i seksu w słow motion były dla mnie śmieszne. Pojawiły się w filmie nagle, można powiedzieć z dupy:). Te sceny zirytowały mnie najbardziej, ponieważ wybiły mnie ze smutku i przygnębienia, a spowodowały śmiech nie tylko mój, ale ludzi dookoła także. Idąc do kina oczekuje, że film wciągnie mnie na tyle, że kompletnie zapomnę że siedzę bezpiecznie w fotelu, a poczuje, że jestem tam razem z bohaterami. Te sceny własnie powodowały rozproszenie i zirytowanie, które przypominało mi że jestem własnie w kinie. Scena seksu w rytmie dubstepu była dla mnie najbardziej żenująca. Przeplatała się z nią scena walki do której już ta muzyka pasowała. Uważam, że ta erotyczna scena była niepotrzebna i jej usunięcie byłoby korzystniejsze dla filmu.
Pierwszy raz byłam na filmie gdzie irytował mnie główny bohater i główny wątek. Kompletnie do mnie nie przemówiła "miłość" Stefana i Biedronki, którzy nie zamieniali ze sobą praktycznie żadnych słów. Rozumiem, że takie mogło być założenie reżysera, że po takich tragediach jakie przeszli nie mogli ze sobą rozmawiać. Jednakże, nie jestem już w stanie zrozumieć głównego bohatera zakochującego się w dziewczynie, która wielokrotnie uratowała mu życie, po czym opuszczenie jej i zdradzenie z inną. Gdzie tu logika? Po śmierci rodziny Stefana, ten bohater staje się dosłownie martwy. Włóczy się jak zombie za Biedronką i kompletnie nie dzieje się z nim nic. To było także irytujące zważając na to że był głównym bohaterem. Co więcej Biedronka pokazała w filmie że ma większe jaja niż Stefan ;) Ogólnie rzecz biorąc wątki poboczne robiły na mnie większe wrażenie niż ten trójkąt miłosny. Te wszystkie pary i dzieci które utraciły życie wzruszały mnie i chwytały za serce mocniej.
Pomimo kilku tych negatywnych rzeczy film jest fenomenalny i uważam, że każdy powinien go zobaczyć. Musimy przekonać się na własne oczy co tak naprawdę przeżyli Ci ludzie, którzy bronili swojego miasta do końca. Sceny które były dla mnie żenujące trochę przysłaniają mi ogólne uczucia po całym filmie, dlatego nie mogę powiedzieć, że podobał mi się w pełni. Jednakże wstrząsnął mną na tyle potwornie, że długo będę w głowie miała te potworne sceny i z chęcią obejrzę go jeszcze raz. Film pokazał jak wojna w różny sposób wpływa na bohaterów np Biedronkę pcha do działania, a Stefana wewnętrznie zabija. Ciekawym motywem na koniec było także pokazanie zmiany palącego się miasta we współczesną Warszawę. Patrząc na to ciężko jest sobie wyobrazić jak to miasto podniosło się z takiej klęski. Dajcie znać co Wy myślicie o filmie i jakie były wasze wrażenia po jego seansie ! :)